niedziela, 27 kwietnia 2014

Niewierność


Roman Brandstaetter 
Niewierny Tomasz (fragment) 

„(...) 
Przeraża mnie niepokój życia, 
Ale jeszcze bardziej 
Boję się niepokoju wieczności. 
Moje życie 
Jest zawiązaniem konfliktu, 
Który sam stworzyłem, 
Ale nie umiem go rozwiązać. 
Czy nieśmiertelny i wieczny ład, 
Którego jestem fragmentem, 
Może zrezygnować z mojego jestestwa 
I pomniejszyć się o moje istnienie? 

Tak rozmyślając o świcie i sobie, 
Przyszedłem do podmiejskiego zajazdu 
I usiadłem w kącie 
Nad dzbanem wina i wody, 
Aby przemyśleć dzieje Ewangelii, 
Które wciąż się powtarzają 
W każdym człowieku. 
Skronie moje siwieją. 
W moim życiu 
Więcej doświadczyłem klęsk niż zwycięstw. 

Zawiodła mnie twórczość. 
To, co miało być metaforą 
Rozświetlającą głąb Tajemnicy, 
Było tylko magnezjowym światłem, 
Przy którego blasku 
- Mały, bluźnierczy filozof - 
Starałem się bezskutecznie 
Zrobić Twoje zdjęcie, 
Boże mojego cierpkiego życia 
I moich nieudolnych medytacji. 

Takie są moje dzieła, 
Rozsypane jak korale 
Niewidomej dziewczyny, 
I taka jest roślinność moich medytacji 
Otoczona kłującą darnią 
W jerozolimskim zajeździe. 

Przyjdź zatem do tego zajazdu 
I pozwól mi włożyć palce 
W Twoje otwarte rany, 
W miejsce cierni, gwoździ i włóczni, 
Bym wiedział, czy obaj istniejemy. 
Ty i ja. 

III 
Przez zamknięte drzwi wszedł Chrystus 
I położywszy dłoń na mojej głowie, rzekł: 
To ty jesteś dowodem mojego istnienia, 
Tomaszu, gdyż jesteś moją otwartą raną, 
Miejscem cierni, gwoździ i włóczni.


Zakochałam się w Tomaszu, w jego niewierności.
W Jego Pragnieniu znalezienia TEGO, 
którego utracił,
TEGO prawdziwego.
Zabolało.
Dziękuję ci Tomaszu, gdyż Twoja niewierność
dziś otworzyłam moją ranę. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz