niedziela, 1 listopada 2015

Wszystkich Świętych

Jak to jest z tym lękiem? Ja to jest, że nie da się go opanować? Że czasem jest tak, iż całe życie jest jemu podporządkowane ? Pamiętam jak jeszcze całkiem niedawno nie było rzeczy niemożliwych do zrobienia. Jak brak możliwości nie był przeszkodą. Było " zrobię", " pójdę" , "pojadę", "wezmę". Nie było żadnego "ALE". Świat dorosłych ma to do siebie, że z biegiem czasu, człowiek zamiast stając się bardziej pewny siebie i tego co robi, słabnie. Poszukuje ciągle potwierdzenia tego co robi, czy to ma sens. A pomocy znikąd. 

Bycie dorosłym wcale nie oznacza bycia dojrzałym. 

Ostatnio jadąc z moim ojcem na grób dziadka, przez całe 20 minut drogi wysłuchiwałam Jego lęków. I to nie o rzeczy ważne, ale pierdoły. Całe życie słyszałam, że Jemu nie można się przeciwstawić, że jest chory. Że trzeba mu ustępować. I tak przez kilkanaście ładnych lat dostosowywania się do "tylko, żeby Go nie zdenerwować" sama stałam się osobą zalęknioną. Nienawidzę krzyków jak ktoś krzyczy w mojej obecności. Nienawidzę jak ktoś kogoś opierdziela przy mnie. Czuje się jak małe dziecko, które chciało by się gdzieś schować. Uciec. I tak uciekam, od wszystkiego co ważne. Od zdrowia, od ciepła, od odpowiedzialności. Od życia. Od mojego życia i kierowania nim. Stworzenia czegoś nowego, pięknego, swojego. 

Ktoś mi kiedyś powiedział, na początku mojego bycia z K. że oboje mamy szansę na zbudowanie czegoś nowego. Obydwoje  dużo przeszliśmy. Na moje proste pytanie: A jak nam się nie uda? - Prosta odpowiedz - A czemu ma Wam się nie udać? No właśnie, czemu ma się nam nie udać? Tak, wiem, że wiele osób się rozstaje, tak wiem, że nie będzie wcale łatwo, tak wiem, ale czemu właśnie NAM ma się nie udać?! do cholery !

Nazywanie po Imieniu.
Bardzo się boję dziecka. Boję się, że będzie chore, że sobie nie damy rady. Że zostanę sama. Ale chyba to wszystko jest jednak normalne. Byle nie dać się zwariować.  Ktoś mi kiedyś powiedział, że przychodzi taki czas, że trzeba się odciąć od Tych, którzy sieją wątpliwości choć sami się boją. Choćby byli to najbliżsi. Zabawne jest, że mimo swoich lat, bałam się powiedzieć rodzicom, że wyjeżdżamy na wakacje za granice. 


W tym roku jakoś bliższe mi są obecne święta. Wiem, że potrzebuje pewnych zmian, Muszę się jakoś rozwinąć. Iść dalej. Przykład świętych pokazuj, że można. Mimo wszystko. Przykład moich przodków pokazuje, że można. Dziadkowie, którzy przeżyli wojny, biedę, a nie zatracili siebie. I dalsza rodzinka, którą znam tylko z opowieści i zdjęć.
Piękna pogoda dziś...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz