sobota, 6 lutego 2016

Kryzys

Dziś jestem kryzysową żoną. Od rana nie mogę poradzić sobie ze swoimi emocjami. Jest  we mnie dużo złości, wręcz nawet agresji. Wszystko mnie drażni, każde śmiech, rozmowa, skrzypnięcie podłogi. Chce mi się nawet już teraz płakać. Czuję się zmęczona. Choć nawet nie wiem jak się czuję. Nie mam dziś siły zastanawiać się czy to hormony nie chcą współpracować, czy to kryzys związany z odżywianiem dietowym i mózg jest w agonii z braku cukru i fast food'ów? Czy po prostu tak jest, bo po prostu tak jest. 

Byłam ostatnio na Jasnej Górze na nocnym czuwaniu ( i tu pragnę zawiadomić, iż Sz.P Meg i równie Sz. P Heke zostały zataszczone i oddane przez moja skromną osobę Najlepszej Matce Na Świecie ) Niesamowite! średnia wieku w autokarze 70 lat i to tylko dlatego, że ja znacznie ją zaniżyłam. Kobiety, które zbijają wzrokiem, gdy nie ustąpisz im miejsca w autobusie, czy kościele, tam już na parkingu doznały uzdrowienia. Gdy tylko autokar się zatrzymał, trzymając w jednej ręce krzesła- od lekkich plażowych do naprawdę solidnych, w drugiej tomy śpiewników, modlitewników i w końcu żarcia jak na trzy dni - wypadły z autokaru i pędem leciały do kaplicy. Nawet moja Ciotka, która na co dzień  nie jest w stanie zrobić zakupów powyżej 1,5 kg, przodowała w tym maratonie.  Jeszcze dobrze apel  się nie skończył, zaczęły się przepychanki i walka o krzesło w pierwszym rzędzie. Dramat. Przeszłam na koniec kaplicy, ale wnioskując i rozumowania mimo wszystkich uroczych kobietek, działanie Cudownego Obrazu raczej nie dotarło do mnie, bo najlepszy zasięg przecież jest w pierwszych krzesłach, ławkach. Czasem słychać było słowny ping-pong babcinych rozmów, że ta się nie przesunie bo jest chora na to, a tamta jej ze tez choruje na tamto i ma jeszcze to, a pierwsza, że też tamto i owamto ma i jeszcze więcej i koniec.
Pomyślałam spoglądając na Obraz: Rany i Ty masz tu taki cyrk co dzień .... ale przynajmniej nie Jesteś sama.

Zrobiłam dziś test. Niestety, jedna kreska. Kiedy pomyślę jak jeszcze nie tak dawno, gdy robiłam test i czekałam na wynik dostając na zmianę tachykardii z bradykardią cieszyłam się z tej jednej kreski, głupi śmiech mnie ogarnia. Boże, ja się pytam, gdzie był mój rozum?

 Czuję presje! Czuję złość! Czuję bezsilność!
Idę do Męża. Choć mnie nie zrozumie, może przecież przytulić. 
Trzeba to przeczekać.


1 komentarz: